Ran,o jedziemy do Madurai. Pociag klasy AC2, cztery kuszetki, swieza posciel, jestesmy sami, osmiogodzinna podroz przesypiamy. W Madurai ciag dalszy klopotow z hotelami. Ten zarezerwowany okazuje sie duzo drozszy. Rezygnujemy i wprowadzamy sie po sasiedzku.
Pokoj na czwartym pietrze z balkonem i cudownym widokiem na swiatynie po drugiej stronie ulicy oraz na kolorowy gopuram (wejscia) swiatyn rozrzuconych po miescie ; Z racji sasiedztwa mielismy dodatkowa atrakcje w postaci trzygodzinnej muzyki (spiewow religijnych) dobiegajacej ze swiatyni o 7 rano i wieczorem. W pokoju przy zamknietych oknach bylo tak glosno ze musielismy do siebie krzyczec. Nawolywania muezzinow o 5 :30 w trzech pobliskich meczetach juz nie robily na nas wrazenia.
Madurai to miasto slynace z pieknej, ogromnej swiatyni zajmujacej kilka hektarow w centrum miasta. Granitowa budowla z mnostwem zakamarkow a wkazdym z nich kazdy znajdzie sobie bliskie bostwo, ktoremu odda holdy. Swiatynia otoczona jest wysokim murem z chterema wejsciami w postaci ogromnych wiez piramidopodobnych , ozdobionych kamiennymi postaciami pstro pomalowanymi, typowo dla poludniowych Indii . Wokol swiatyni przelewa sie tlum pielgrzymow w grupach rozniacych sie kolorem, strojem.
Korzystajac z oferty biura informacji turystycznej Tamil Nadu zapakowani do kilku autokarow z bialymi turystami jedziemy do pobliskiej wsi na obchody swieta Pongal. Typowa impreza pokazowa dla turystow. Spiewy, tance ludowe, gotowanie ryzu pongal,pokaz karate…Po godzinie mielismy dosyc i chcielismy uciec lokalnym busem, ale co zblizalismy sie do przystanku wyrastal przed nami szef imprezy zapraszajac do wspolnej zabawy. Koszmar ! Pocieszeniem byl pyszny obiad, ktorym ugoszczono wszystkich turystow sadzajac w rzedach na podlodze (tak tu sie je) kladac przed kazdym przysmaki na lisciu bananowca.
Nastepnego dnia korzystajac rowniez z darmowego transportu inf tur. Jedziemy 30 km od Madurai do Alalnanallur na tradycyjne zawody w lapaniu bykow. Pobudzeni zawodnicy tloczyli sie przy bramce z ktorej wyskakiwal pobudzony rowniez byk. Szczesliwiec, ktory uwiesil sie na grzbiecie byka i przejechal na nim najdalej otrzymywal w nagrode stalowy kociolek, a super bohater lozko skladane. Poprzedniego dnia bylo ze dwudziestu zawodnikow rannych podczas tych zawodow.
Wracajac do hotelu obok « naszej swiatyni « jestesmy swiadkami uroczystosci religijnej ukazania sie Hanumana (boga o malpim wygladzie) . Przy akompaniamencie muzyki tradycyjnej (harmonium, beben-mridangam, spiew) czterech brahminow - kaplanow wykonywalo taniec wokol oltarzyka z zapalonymi kadzidlami. Po pewnym czasie dolaczyl do nich, a wlasciwie wykonal swoj taniec nasladujac ruchy malpy brahmin w przebraniu Hanumana. Caly « spektakl » trwal kilka godzin. Bylismy pelni podziwu dla muzykow oraz kondycji starszych panow.
Przed nami fragment wyprawy, na ktory czekalismy. Autobusem, nastepnie wynajetym samochodem z kierowca jedziemy w miejsca owiane tajemnica, gdzie turysta jest rzadkoscia ; Cmetarzysko ceramicznych koni (zbieranych tu od kilku wiekow). W kulturze staroindyjskiej skladano ofiary z konia, pozniej zostal on zastapiony symbolicznym koniem z gliny ; Jeszcze obecnie w Tamil Nadu mozna znalezc warsztaty garncarskie, w ktorych na zamowienie rzezbia i wypalaja gliniane konie roznych wielkosci (czasami 3-4 metrowej wysokosci).
Jestesmy pod ogromnym wrazeniem i sprobujemy odnalezc takie ateliers.